Wystawa Zbigniewa Pozarzyckiego – Między scenami
Zapraszamy na wystawę Zbigniewa Pozarzyckiego – Między scenami. Wernisaż 15.12. 2021 godz. 19.00 online na stronie Facebook zpafgallery. Partnerem ZPAF jest Wydział Sztuki PWSZ w Tarnowie. Ekspozycja wystawy 16.12.2021 – 29.01.2022. Galeria otwarta: środa – sobota, pomiędzy 14.00 – 18.00.
Fotos filmowy został już trochę zapomniany. Zastąpił go zwiastun wideo, który również jest filmem, niestety nie pozostawiającym zwykle przestrzeni dla interpretacji czy wyobraźni. Zmienia się obraz i narracja filmowa. To naturalny i z zasady pozytywny proces. Niedostatek „przestrzeni pomiędzy” we współczesnym filmie, jest jednak, moim zdaniem, niepowetowaną stratą. Pokusa pójścia na skróty jest zrozumiała z punktu widzenia dzisiejszego widza, tyle, że doprowadza niechcący do zubożenia doświadczenia, pozbawia możliwości docenienia specyficznej roli czasu a także ogranicza możliwości interpretacji. Fotografia, jak się wydaje, w dalszym ciągu zachowała możliwość dotarcia do tej przestrzeni.
„Między scenami” to hołd dla kina, a jednocześnie kadry z osobistego filmu. Próbuję przenieść widza w to miejsce przed kinem, zatrzymać przed przypiętymi szpilkami fotosami. Następny seans dopiero jutro, opowieść jednak można snuć dalej. Wystawa to także próba dialogu ze wspomnianymi twórcami, kinomani dostrzegą zapewne kilka nawiązań i cytatów. W „Między scenami” mamy do czynienia z drugim planem, miejscami i scenografiami bez aktorów. Zatrzymuję widzów w momencie w którym aktor zwykle bierze dopiero oddech aby wypowiedzieć swoją kwestię. Pokazuję plan bez akcji, w oczekiwaniu na wydarzenia. Pozostawiam widza z niczym lub ze wszystkim co może sobie wyobrazić. Zachęcam do stworzenia dowolnego scenariusza, własnego dalszego ciągu. Jeżeli założyć, że film/obraz jest odrębną rzeczywistością, moim zamiarem jest otwarcie portalu do narracji filmowej. Nie udzielając jednoznacznych odpowiedzi, zdjęcia tworzą plany do wyobrażonych zdarzeń, zapraszają do zadawania pytań, przygotowują przestrzeń do budowania opowieści.
Jedno z moich wczesnych wspomnień związanych z kinem to mały chłopiec stojący z zadartą głową przed podświetloną witryną z fotosami. Przychodzi sporo przed seansem i długo wpatruje się w czarno białe zdjęcia przypięte szpilkami do pokrytej materiałem tablicy. Na nich nieruchome sceny, zapowiedzi emocji, zagadki do odgadnięcia. Wyobraźnia podsuwa najdziwniejsze scenariusze. Czekając obserwuje zbierających się powoli widzów. Ma wrażenie, że każdy z nich przynosi ze sobą nową opowieść, buduje własną wersję nie widzianego jeszcze filmu.
Po projekcji, mija wejście i ponownie zerka na fotosy. Coś nie daje mu spokoju. Tych scen, gestów nie było przecież w filmie lub wyglądają inaczej. Może czegoś nie zauważył, więc to dobry pretekst żeby wrócić na kolejny seans. Tym razem uważniej obserwuje jak snują się możliwości scenariusza, jak fabuła natrafia na punkty zwrotne. Ma też więcej czasu na zwrócenie uwagi na drugi plan. Dostrzega, że sceny z fotosów to często otwarcie innych możliwości. To nie klatki z filmu lecz zdarzenia istniejące między scenami.
Oczywiście, z czasem, owa niezgodność łatwo się wyjaśnia, jednak tamto zdumienie pozostanie czymś co będzie chciał w sobie pielęgnować. Z jakiegoś powodu to co poza fabułą, to co na drugim planie, te różnice między filmem a fotosem czy filmem i fotografią okazują się niezwykle pociągające. To otwarty świat wielu rzeczywistości, który w oczach widza zaczyna żyć własnym życiem.
Na czym polega różnica między filmem i fotografią? Nie ma żadnej lub jest ogromna. To właściwie kwestia wyboru. Film kinowy to tylko dwadzieścia cztery zdjęcia na sekundę. Scena, kadr, światło czy obiektyw są w fotografii i filmie właściwie tym samym. Różnica dotyczyć może jednak czasu. Tempo, rytm, dramaturgia, linearna narracja lub kondensacja opowieści do pojedynczej klatki. Jak mówi filmowiec i fotograf Wim Wenders „Fotografie wydają się zamrożone w czasie, ale mają niezwykły związek z własną przeszłością i przyszłością. (…) Są bardzo złożone. Ich związek z czasem, śmiertelnością i zmianą jest złożony. Relacja do oka, które je zobaczyło, jest wyjątkowo złożona. (…) Czasem wydaje mi się, że są nawet bardziej złożone niż filmy narracyjne. Zapraszają do zobaczenia więcej, niż kiedykolwiek mógłby pokazać jakikolwiek film.” 1
Kadr filmowy bez akcji i aktorów to zazwyczaj lokalizacja, scenografia, drugi plan. Te, podobnie jak zagadkowe fotosy, dostarczają więcej pytań niż odpowiedzi. Otwierają możliwości interpretacji lub tworzenia alternatywnych fabuł. Są także przestrzenią kontemplacji. To ciekawe co z upływem lat dzieje się z filmowym drugim planem i przestrzenią pomiędzy scenami. Do pewnego momentu jest na nie sporo miejsca w kinie. Czas między aktami ciągnie się w nieskończoność, powolne przejazdy kamery, milczenie aktorów, spojrzenia, pejzaż w tle, obraz zatrzymany w oczekiwaniu. Te długie sceny, znane również z wczesnych filmów Wendersa, są nie do wyobrażenia w większości współczesnych filmów. Taki spowolniony lub zatrzymany czas niczemu już nie służy, dzisiejszy odbiorca wydaje się na to zbyt niecierpliwy.Kino, wszystkie środki dopasowuje więc do akcji, ogranicza dodatkowe elementy, zbliża twarze, stosuje zasadę braku wizualnej ciszy. Filmy w estetyce serwisów streamingowych, często całkowicie rezygnują z drugiego planu, zatrzymania, oddechu.
Wśród wielu twórców poszukujących w filmie i fotografii tej „przestrzeni pomiędzy” są artyści szczególnie mi bliscy i inspirujący. Wspomniany już Wim Wenders, autor zdjęć filmowych Dante Spinotti czy fotograf Gregory Crewdson, mają ze sobą wiele wspólnego, czerpią z podobnych inspiracji, podobnie definiują problemy choć działają w różnych konwencjach. Zdjęcia Wendersa i Crewdson’a, wychodząc z rożnych metod twórczych spotykają się w podobnym miejscu. W obu przypadkach powstaje scenariusz zawarty w obrazie. W przypadku Wendersa, widz dopisuje swój własny, w wersji Crewdson’a odczytuje te zasugerowane przez autora. Spinotti podąża jeszcze inną drogą, w której możliwości tkwiące w każdym z kadrów są starannie wyreżyserowane.
Najciekawsze zdjęcia Spinotti’ego powstały do filmów Michaela Manna. Operator staje się w nich mistrzem drugiego planu czasów cyfrowych. W niezwykły sposób fotografuje miasto, nerwowe, rozedrgane, zawsze obecne, odciągające uwagę od akcji pierwszego planu. Zmienia kamery, nie obawia się ziarnistości obrazu, nie unika cyfrowego szumu. Spinotti/Mann co jakiś czas zatrzymują lub spowalniają aktorów. Pokazują miasto lub pejzaż w tle, w taki sposób, abyśmy poczuli, że nic nie jest jednoznaczne, że każde miejsce czy moment to nieskończona ilość możliwych dalszych ciągów. Te obrazy przypominają trochę zdjęcia z prywatnych smartfonów, albo raczej film który z nich mimowolnie tworzymy. To notatki, spontaniczne rejestracje miejsc, teł dla osób i wydarzeń, które tworzą niepokojący zapis umykającego czasu. U Spinoti’ego te pozornie niedoskonałe obrazy są wyjątkowo piękne, ale jednocześnie dojmująco smutne. Za każdym z nich czai się poczucie utraty czegoś ważnego.
Jest w filmie Informator scena 2, której bohater, Jeff Wigand, staje przed momentem decyzji, momentem krytycznym po którym jego rzeczywistość się zmieni. Czas wewnętrzny i zewnętrzny Wigand’a zaczynają się rozmijać. Spinotti przenosi uwagę na pejzaż w tle, bezkresne, łagodne morze, drogę ucieczki lub wybór wolności, szansę na lepszy spokojny świat lub smutek za tym co zostawia za sobą. Wigand nieubłaganie ześlizguje się w przeznaczenie, choć przez chwilę wydaje mu się jeszcze, że może coś zmienić. Spinotti/Mann przez pięćdziesiąt sekund pozwalają zatrzymać się i zastanowić nad innymi wersjami przyszłości. Konstrukcja tej i innych podobnych scen u Spinotti’ego to właściwe prosty zabieg filmowy, lecz powstały w rezultacie obraz jest, moim zdaniem, niezwykle sugestywny i zapadający w pamięć.
Wczesne filmy Wima Wendersa to długie nieprzerywane ujęcia, zatrzymane kadry, przestrzeń i improwizacja. Miejsca, pejzaż i droga wydają się podejmować decyzje za bohaterów, determinują narrację. Wenders fotograf jest, między innymi, autorem intrygujących pejzaży amerykańskiej prowincji. Powstają często równolegle z realizowanym filmami, eksplorują jednak obszar poza fabułą. Nie są kadrami z filmów choć powstają w sąsiedztwie planów filmowych. Są otwarciem nowych wątków, stawiają pytania nie udzielając odpowiedzi. Wenders krytycznie wypowiada się o zamianach we współczesnej fotografii, uważając ją wręcz za rzecz przeszłości. „Zmieniło się nie tylko znaczenie obrazu, akt patrzenia nie ma tego samego znaczenia. Teraz chodzi o pokazywanie, wysyłanie i może pamiętanie. Nie chodzi już właściwie o obraz. Obraz był dla mnie zawsze związany z ideą wyjątkowości, z kadrem i kompozycją. Powstawało coś, co samo w sobie było wyjątkową chwilą. (…) Miało w sobie pewną świętość. Cała ta myśl została utracona.” 3 Czym jest ta świętość? To może moment decyzji lub moment straty, zamykanie jednych i otwieranie innych rzeczywistości. Wenders tego nie tłumaczy. Ma rację, lepiej żeby takie kwestie pozostały w sferze intuicji i indywidualnej wrażliwości twórcy/widza.
Fotografie George Crewdson’a choć enigmatyczne, garściami czerpią z ikonografii i schematów amerykańskiego kina. Ich interpretacja jest więc w pewnym stopniu uzależniona od znajomości tej tradycji. Prace autora, który uważa film i fotografię za jedność 4i używa w kontekście swoich zdjęć określenia „chwile pomiędzy chwilami”5, znajdują wspólną z Wenders’em inspirację w malarstwie Edwarda Hoppera. Crewdson zapytany o to co dzieje się poza kadrem w świecie obrazu, odpowiedział: „Właściwie staram się nie myśleć o tym, co dzieje się przed lub po. Chcę, żeby to pozostało tajemnicą, ponieważ czuję, że jeśli pozostanie tajemnicą dla mnie, pozostanie tajemnicą dla moich widzów. Myślę, że to ważne. Zdjęcia są ograniczone (…) ponieważ nie mają przed ani po. Jednak zawsze postrzegałem to ograniczenie jako pozytywne, jako sposób na stworzenie jeszcze większej tajemnicy. (…) Każdy wnosi do obrazu własną historię, własny bagaż i własne znaczenia”.6
Zbigniew Pozarzycki. Listopad 2021. Tekst pochodzi z katalogu wystawy „Między scenami”
1 Wim Wenders Interview: Painter, Filmmaker, Photographer, Louisiana Channel, 2014, https://youtu.be/XrCUFfM7wEQ
2 Michael Mann, „The Insider”, 1999, 1:28:10-1:29:00
3 Sean O’Hagan, „Wim Wenders on his Polaroids and why photography is now over”, Guardian, 2017,https://www.google.com/amp/s/amp.theguardian.com/artanddesign/2017/oct/12/wim-wenders-interview-polaroids-instant-stories-photographers-gallery
4Sean O’Hagan, „Cue mist! Gregory Crewdson, the photographer with a cast, a crew and a movie-sized budget”, Guardian, 2017, https://www.theguardian.com/artanddesign/2017/jun/20/gregory-crewdson-photographer-cathedral-of-the-pines-appalachians
5„Gregory Crewdson: There’s nothing more interesting than emptiness”, 52 Insights, 2017, https://www.52-insights.com/interview-gregory-crewdson-american-photographer-theres-nothing-more-interesting-than-emptiness/
6Hillary Weston, Gregory Crewdson’s Cinematic Worlds, criterion.com, 2016, https://www.criterion.com/current/posts/3891-gregory-crewdson-s-cinematic-worlds
Zbigniew Pozarzycki. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Fotograf. Prowadzi zajęcia z fotografii dla studentów Wzornictwa Wydziału Sztuki PWSZ w Tarnowie. Redaktor pisma Linia Prosta. Twórca Kursu Fotografii Artystycznej w Krakowie. Autor i kurator wielu wystaw fotograficznych.
…